Nieprzebadane bydło szło na Zachód?
Zarzucamy korupcję Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii z Pruszkowa - poinformował w TVN24 z prokuratury okręgowej w Warszawie. Jak pisze TVP Info w wyniku działalności weterynarza, w ciągu ostatniego roku 200 tys. sztuk nieprzebadanego bydła, mogło trafić do Włoch, Holandii i na Ukrainę.
Wszystko wydało się przez przypadek, gdy przed trzema tygodniami na podwarszawskiej stacji benzynowej agenci zatrzymali transport bydła. Okazało się, że żadne z 200 zwierząt nie zostało skontrolowane przed eksportem, czego wymagają unijne przepisy.
Co więcej, zwierzęta były w fatalnym stanie: 90 cieląt nie kwalifikowało się do transportu, a 40 nie miało świadectw zdrowia. Bydło miało trafić do Holandii. Jak twierdzi TVP Info bydło eksportowała firma z Grodziska Mazowieckiego. To właścicielka tej firmy Barbara M. miała wręczać lekarzowi łapówki. Stawka? Kilka złotych od sztuki bydła. Kobieta sama zgarniała krocie, bo pomniejszała koszty przygotowania bydła i transportu. Prokuratura postawiła jej już zarzuty. Według telewizji podejrzana firma eksportuje ponad połowę całego bydła z kraju. Polsce grożą teraz kary, a nawet embargo. Weterynarza Tomasza K. zatrzymało CBA. Aż 200 tys. sztuk? Prokuratura nie komentuje, GIW zaprzecza
Prokuratura nie udziela żadnych informacji, jak wiele sztuk nieprzebadanego bydła mogło trafić zagranicę. Natomiast zdaniem Głównego Inspektora Weterynarii Janusza Związka, dane o wysłaniu za granicę 200 tys. sztuk nieprzebadanego bydła to "daleko idąca spekulacja". Jego zdaniem przeprowadzane kontrole są bardzo dokładne. Na dodatek jeszcze często ponownie dokonywana w państwach docelowych. - Więc ja nie mogę powiedzieć i absolutnie zaprzeczam, że ponad 200 tys. zwierząt wysłaliśmy bez żadnej kontroli, bez odpowiedniej dokumentacji - powiedział w rozmowie z TVN24 Związek. - Ten jeden przypadek, jaki miał miejsce nie może rzutować na naprawdę dobrze funkcjonującą inspekcję - dodał.
Nadesłał:
fuburek
|